Magiczny numer 9

18-03-2019, 13:51 Porady dla dziecka i rodzica

Podobno numery na koszulkach nie mają żadnego znaczenia. Ale…czy aby na pewno? Jest kilka takich cyfr, które są naprawdę wyjątkowe. Dlaczego? Bo mają własną historię, którą stworzyły legendy danego klubu, czy też reprezentacji. Niezwykle ważnym numerem w piłkarskim świecie jest „dziewiątka”, którą w 99% nosi teoretycznie najlepszy napastnik w drużynie. Dlaczego tak się przyjęło? Jacy wielcy piłkarze grali właśnie z tą liczbą na plecach? Dla jakich klubów jest ona wyjątkowa?

Zacznijmy od historii. Kiedy narodził się pomysł, aby numerować koszulki? Miało to miejsce w 1939 roku. Powód był niezwykle banalny. Była to bowiem najprostsza metoda, żeby zacząć rozróżniać zawodników na boisku. Jednak nie od początku wyglądało to tak, jak jest to teraz. Piłkarze nie mogli wybierać sobie dowolnych liczb. Pula cyfr mieściła się w przedziale od 1 do 11.

Dzięki tym zasadom ustalono pewien klucz wyboru numerów. Numer 1 należał do golkipera (a 13 do jego zmiennika), 2 i 3 otrzymywali boczni obrońcy. Natomiast z numerami 4 i 5 na plecach grał duet środkowych obrońców. Serce każdego zespołu, czyli dwaj środkowi pomocnicy mieli numer 6 oraz 8. Do prawego pomocnika należała 11, a do jego odpowiednika z drugiego skrzydła 7. Dwaj napastnicy grali kolejno z „dziewiątką” i „dziesiątką”.

Należy jednak pamiętać, że taki sposób numerowania piłkarzy był stosowany do popularnego w tamtych czasach systemu 1-4-4-2. W latach 90. międzynarodowa federacja piłkarska - FIFA pozostawiła zawodnikom wolny wybór, co do cyfry na swojej koszulce. Mimo, że systemy gry wciąż ewoluują, a piłkarze dostali do dyspozycji liczby z przedziału od 1 do 99, to niektóre numery jednak, jak na przykład 9 do dziś mają swoje znaczenie.

Znaczenie „dziewiątki”

Dzięki numeracji z lat 40. i 50. przyjęło się napastnika nazywać „dziewiątką”. Nawet jeśli nie gra z tą cyfrą na plecach. Prawda jest jednak taka, że każdy wielki klub ma w swoich szeregach snajpera, który z tym właśnie numerem na koszulce zdobywa gole dla swojego zespołu. Przed laty z „dziewiątką” grali m.in. Filippo Inzaghi (126 bramek dla AC Milan), czy Ronaldo (najwięcej bramek w karierze zdobył dla Realu Madryt - 104. Ciekawostka: W 54 meczach dla PSV strzelił 51 goli, a dla FC Barcelony w 49 spotkaniach, aż 47-krotnie wpisywał się na listę strzelców. Niebywała skuteczność, jaką prezentował w swoich dwóch pierwszy europejskich klubach z czasem była gorsza, ale wciąż utrzymywała się na wysokim poziomie). Dziś są to: Luis Suarez (FC Barcelona), Mauro Icardi (Inter), Romelu Lukaku (Manchester United) czy Robert Lewandowski (Bayern Monachium). To tylko kilka przykładów, które świetnie pokazują, że każdy wielki klub ma doskonałego napastnika, który biega z numerem 9 na plecach.

Ale dla jakich klubów ma on ogromne znaczenie? Na przykład dla AC Milan, w którym grał wcześniej wspomniany Inzaghi. Włoski napastnik jest najlepszym piłkarzem w historii mediolańskiego klubu, który nosił ten numer. Po zakończeniu przez niego kariery, czyli od roku 2012 nad tą magiczną dla „Rossonerich” koszulką ciąży klątwa. Od sezonu 2012/2013 z „dziewiątką” grali tacy piłkarze, jak: Fernando Torres, czy Andre Silva. W sumie było ich ośmiu. Razem zdobyli nawet nie 1/4 dorobku strzeleckiego Inzaghiego. Być może w przyszłości tę złą passę przerwie Krzysztof Piątek, który jak dotychczas gra z numerem 19.

A w Polsce?

W naszym kraju tradycja „dziewiątki” jest… raczej uboga. Wspaniali napastnicy grali z innymi numerami na klubowej koszulce, np. popularną cyfrą była „dziesiątka”, z którą grał m.in. Gerard Cieślik (później grał z „ósemką”, w sumie zdobył 168 goli na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Polsce). Popularną liczba była również  „jedenastka”. Z numerem tym grał m.in. Tomasz Frankowski - czwarty w historii najlepszy strzelec w polskiej lidze.

Natomiast jeśli chodzi o cyfrę 9, to z piłkarzy, którzy nie tak dawno zakończyli swoje piłkarskie kariery, a mają sto lub więcej goli i grali z tym numerem jest kilku. Są to m.in. Maciej Żurawski, Marek Saganowski i Piotr Reiss. Ten  ostatni przez wielu uznawany jest za legendę Lecha Poznań. I śmiało można stwierdzić, że w stu procentach zasłużenie.

W sumie w magicznej dla siebie koszulce (w końcu jest wychowankiem „Kolejorza”) zagrał w 407 spotkaniach i do rekordzisty pod względem występów w Lechu  - Hieronima Barczaka traci 28 meczów. Reiss zdobył 109 goli na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Polsce. Setną bramkę strzelił w Poznaniu przeciwko Widzewowi.

Wbrew pozorom wybitnych zawodników, którzy grali w Lechu z numerem 9 jest niewielu. W XXI wieku ten numer nosił jedynie Piotr Reiss. Inni napastnicy nie chcieli brać „dziewiątki”, bo za bardzo kojarzy się ona z „Rejsikiem” (chociaż oficjalnie 9 nie jest zastrzeżoną cyfrą). Co prawda przez chwilę ten numer nosił Dawid Kownacki, ale parę dni po tym, jak otrzymał „dziewiątkę” został sprzedany do Sampdorii i z tym numerem nie zagrał żadnego meczu o stawkę. Dawno temu z cyfrą 9 na plecach biegał też Edmund Białas, członek legendarnego tercetu ABC” - Michał Niklas, iGol.pl.

W sezonie 2006/2007 słynna poznańska „dziewiątka” została królem strzelców. Reiss w tamtych rozgrywkach strzelił 15 bramek. Jego ulubioną „ofiarą” natomiast był Górnik Zabrze, któremu wbił 12 goli, jako piłkarz Lecha i trzy jako zawodnik Warty Poznań.


Inne proponowane newsy


Wróć do strony głównej

+48 502 741 749 zapisy@akademiareissa.pl

Jeżeli Twoje dziecko trenuje już regularnie w naszym klubie, kliknij opcję "JESTEM CZŁONKIEM AKADEMII PIŁKARSKIEJ REISSA". Jeżeli Twoje dziecko nie trenuje jeszcze regularnie w naszym klubie, kliknij opcję "NIE JESTEM CZŁONKIEM AKADEMII PIŁKARSKIEJ REISSA"